WZMACNIACZ ZINTEGROWANY More Audio
Producent: MORE AUDIO |
Test
tekst WOJCIEHCH PACUŁA |
No 248 1 grudnia 2024 |
SKĄD SIĘ BIERZE AUDIO w wydaniu, którym zajmujemy się my, audiofile? Wiadomo – z pasji. A skąd się biorą ludzie, którzy je tworzą? Tutaj odpowiedzi będzie więcej, ale można by powiedzieć, że podobnie, jak powyżej – z pasji i miłości do muzyki. A jeśli tak, to może się to spełnić w każdym możliwym miejscu. Wiadomo przecież, że audiofilem się nikt nie rodzi, nim się staje. Tak to sobie wyobrażam, kiedy patrzę na, siedzących przede mną, panów TOMASZA DĘBSKIEGO i JANA SIWEGO, podpisujących się pod jedną z młodszych marek na polskim rynku, More Audio, powstałą zaledwie w 2023 roku. Poznali się bowiem w firmie Elzab. To duży, znany polski producent drukarek fiskalnych i wag elektronicznych, gdzie wcześniej obaj pracowali; pan Jan jest tam do dziś szefem działu R&D. Idąc za tym moim wyobrażeniem powiedziałbym, że połączyła ich pasja do muzyki i każdy wniósł do tej spółki coś własnego – pan Dębski ponad trzydziestoletnie doświadczenie konstrukcyjne związane ze wzmacniaczami, a pan Siwy wrażliwość muzyczną oraz umiejętności związane z zarządzaniem. Nie, żeby nie posiadali tego, co ma drugi. Ale jednak podział ról na planecie More Audio wydaje się przebiegać wzdłuż tego równoleżnika. | Kilka prostych słów… TOMASZ DĘBSKI ⸜ Panowie TOMASZ DĘBSKI (z przodu) oraz JAN SIWY z wizytą w „High Fidelity” MARKA MORE AUDIO jest domknięciem koła, które zatoczyłem w swoim życiu. W jego centrum była i pozostaje muzyka. Jako młody chłopak, tworzyłem ją i grałem, później, w ramach marki G-lab, konstruowałem sprzęt dla tych, co chcieli ją grać – gitarzystów, a teraz dla tych, co chcą ją słuchać. Jestem przekonany, że te doświadczenia, poznanie wszystkich środowisk skupionych wokół muzyki jest niezwykle ważne. Daje szerszy horyzont, pozwala bardziej ją zrozumieć, a przez to mam poczucie, że w jakiś sposób legitymizuje to, co teraz robię w ramach MORE audio. Oczywiście, to nie jest tak, że moje doświadczenia ze sprzętem Hi-Fi zaczęły się niedawno. Urządzenia audio, w tym wzmacniacze, budowałem od „zawsze”, bo sam słuchać muzykę lubię ogromnie. Konstruuję je od blisko 30 lat i nadszedł czas, w którym postanowiłem moją pasją podzielić się z innymi. Okazja jest ku temu dobra, bo CS100 to wzmacniacz wyjątkowy konstrukcyjnie, ale myślę, że również brzmieniowo. Tworząc go, a później strojąc, traktowałem go jak instrument. Jak narzędzie do dostarczania emocji. Elektronika, którą zajmuję się zawodowo całe życie, staje się wtedy sztuką. Tak ją postrzegam i właśnie w taki sposób chciałbym się nią dzielić z innymi. ● ▌ CS100 CS100 JEST WZMACNIACZEM ZINTEGROWANYM. Klasycznym, analogowym wzmacniaczem liniowym, bez układów służących do stremowania czy nawet dekodowania cyfrowego sygnału audio, oferującym cztery wejścia liniowe. Ma zgrabną, zwartą bryłę, ponieważ ma nieco inne niż zazwyczaj wymiary. Jego ścianka przednia ma szerokość nie 1U (U = unit), czyli 445 mm, a 340 mm. Powinien się więc wpasować w wiele pomieszczeń, które niechętnie widzą u siebie intruzów ze świata technologii. FUNKCJONALNOŚĆ • Wzmacniacz CS100 wygląda naprawdę ładnie. A to dzięki dobremu projektowi plastycznemu. Front jest pozbawiony jakichkolwiek manipulatorów i podzielony jest na dwie części – aluminiową i szklaną. Pod tą drugą ukryto czerwone diody świecące, które wskazują wybrane wejście oraz siłę głosu. Wskaźniki mają kształt prostokąta i są ustawione pionowo, co jest ostatnio coraz bardziej popularne, że przywołam wzmacniacze brytyjskiego Roksana z serii Caspian 4G. A co mnie natychmiast przywodzi na myśl lata 80., kiedy to wykonałem taką linijkę jako drugi VU-metr dla mojego magnetofonu kasetowego. Ten miał standardowo „zwykłe” mierniki analogowe, a otoczenie wymagało przecież w sprzęcie diod LED, właśnie prostokątnych. Jak mówili panowie, którzy przywieźli do mnie wzmacniacz, rozpakowali go i posłuchali, szklana płyta nie była łatwa do wykonania. Chodziło o precyzję wykonania przy tak niewielkiej liczbie, jak ta potrzebna producentowi, który dopiero startuje. Do czego dochodziły problemy z precyzją naniesienia sitodruku – szklana płytka nie jest bowiem przezroczysta. Udało się to jednak, moim zdaniem, bardzo dobrze. Wskaźniki są bowiem wkomponowane w biały pasek będący częścią dizajnu urządzenia i nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Widać tyko czerwone „oko” odbiornika podczerwieni, wskazujące na tryb „gotowości”. Jak mówię, na przedniej ściance nie ma manipulatorów. Są one natomiast na górze wzmacniacza. Na niewielkiej, aluminiowej płytce, osadzono cztery przyciski – do trybu standby, przełącznik wejść oraz zmiany siły głosu. Przełączniki są niewielkie, ale wygodne. I mają wyraźny punkt zadziałania, co mnie bardzo cieszy. Tymi trzema parametrami można również sterować pilota zdalnego sterowania. Jest on całkiem ergonomiczny, bo prosty. Jest jednak plastikowy i niezbyt ładny. Producent deklaruje, że docelowo pilot będzie aluminiowy. TECHNIKA • Urządzenie waży 15 kg, z czego wnioskujemy, że raczej nie mamy do czynienia ze wzmacniaczem pracującym w klasie D. Zresztą, co tam „wnioskujemy” – po obydwu stronach obudowy widać duże radiatory chodzące tranzystory końcowe, czego klasa D nie potrzebuje. Służą one do utrzymywania odpowiedniej temperatury tranzystorów MOSFET pracujących klasie AB. Dzięki wyborowi tej klasy pracy urządzenie, pomimo zwartej formy, oddaje 100 W przy obciążeniu 8 Ω. I niezbyt się grzeje. Na stronie producenta czytamy: Tradycyjne wzmacniacze Single-Ended pracują w klasie A, która charakteryzuje się niską sprawnością i dużym poborem mocy. W CS100, dzięki naszym innowacyjnym rozwiązaniom w zakresie topologii Single-Ended, zaprojektowaliśmy ostatni stopień pracujący w klasie AB. To rozwiązanie pozwala osiągnąć wyższą sprawność energetyczną ale bez kompromisów w zakresie niskich zniekształceń typowych dla klasy A. Nie jest to jednak kolejny wzmacniacz pracujący w klasie A, jak testowany przez nas miesiąc temu Accuphase E-700; test → TUTAJ. A to dlatego, że to urządzenie o budowie single-ended. Czyli z pojedynczym elementem wzmacniającym na końcu. Może to być lampa, tak, dla przykładu, są zbudowane wzmacniacze SET (Single Ended Triode), najczęściej z triodami 300B. Ale może to być też tranzystor, a najbardziej prominentnym przykładem tej klasy urządzeń były kiedyś wzmacniacze firmy Pass Labs z modelem Aleph 0, tak zwanym „jeżem”, na czele. Piszę o nich w czasie przeszłym, ponieważ współczesne wzmacniacze tej firmy wciąż pracują w klasie A, ale już w trybie push-pull. Tak naprawdę, CS100 jest bowiem jedynym wzmacniaczem tego typu, jaki ostatnio widziałem, który pracowałby w trybie SE. Jest tak, jak sądzę, ponieważ klasyczne konstrukcje SE mają niewysoką moc wyjściową, przez co wymagają stosowania kolumn wysokoskutecznych, a to znacząco zawęża krąg odbiorców. W dodatku bardzo się grzeją. Ale, ale – zapytacie państwo – jak to możliwe, aby wzmacniacz pracujący w klasie AB mógł mieć taką architekturę? Tradycyjnie to przecież podstawowa klasa pracy układów przeciwsobnych. Okazuje się, że jednym z patentów konstruktora tego urządzenia jest sterowanie prądem tranzystora ustawiającego prąd podkładu tranzystora końcowego. Dzięki temu uzyskał on z układu SE tak wysoką moc przy niewielkich stratach ciepła. I to wciąż nie jest wszystko, co należy wiedzieć o tym urządzeniu Jak panowie mówili w części Kilka prostych słów…, to jest wzmacniacz trans impedancyjny. Czyli taki, którego wzmacniacz końcowy pracuje w trybie prądowym i ma wzmocnienie 1. Właściwym wzmacniaczem jest więc stopień wcześniejszy, również typu single-ended. Zapewne po to, aby podkreślić cofnięcie się o krok, ale w nowym wydaniu, producent posługuje się hasłem: „Tranzystorowa reEwolucja Single-Ended”. Tego typu rozwiązania proponuje kilku producentów audio z rejonów high-endu. Na myśl przychodzi mi przede wszystkim kanadyjska firma → TENOR AUDIO, gdzie w stopniu wzmacniającym mamy lampy, a wyjściowym tranzystory, a także włoski producent, → AUDIA FLIGHT, ze wzmacniaczami w pełni tranzystorowymi. W obydwu przypadkach wyjście jest jednak klasycznym układem push-pull. I jest jeszcze jedna rzecz, o której było już mówione – regulacją siły głosu (tłumieniem sygnału) zajmuje się w tym urządzeniu drabinka rezystorowa. Nie klasyczna, z dwoma opornikami w torze w danym momencie, a o mniejszej liczbie elementów, ale łączonych po kilka; oporniki wybierane przez analogowe przełączniki półprzewodnikowe. Pan Dębski mówi, że w pierwszej wersji urządzenia, pokazanej na wystawie Audio Video Show 2023, pracowały tam jeszcze przekaźniki. Nie dawało to jednak gwarancji zupełnej ciszy przy przełączaniu. Przed tłumikiem i po nim umieszczono bufory, które dbają o jego odpowiednie „otoczenie”, czyli niską impedancję na wejściu i wysoką na wyjściu. Pozwala mu to pracować przy minimalnym obciążeniu, a więc w optymalnych warunkach. Cóż można jeszcze dodać – na przykład, że wzmacniacz nie jest objęty globalnym sprzężeniem zwrotnym, a jedynie lokalnymi. Producent pisze o tym: Głównym problemem wzmacniaczy ze sprzężeniem zwrotnym są zniekształcenia TIM (Transient Intermodulation Distortion), które powstają w wyniku opóźnień w pętli sprzężenia zwrotnego. Zniekształcenia te mają negatywny wpływ na dynamikę i naturalność brzmienia, szczególnie w przypadku sygnałów muzycznych o skomplikowanej strukturze. I jeszcze jedno – wzmacniacz końcowy objęty jest zarówno ujemnym, jak i dodatnim sprzężeniem zwrotnym. To kolejna technologia w audio rzadko spotykana. Ale dzięki niej, jak deklaruje producent, uzyskano ekstremalnie wysokie tłumienie wyjścia, a więc bardzo dobrą kontrolę nad głośnikami. Producent pisze więc o impedancji wyjściowej „ujemna”, co nie ma sensu fizycznego, ale konstrukcyjny – już tak. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Wzmacniacz zintegrowany More Audio CS100 testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Porównywany był do dzielonego wzmacniacza odniesienia, czyli przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III i tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710. Podczas testu urządzenie stało na swoich nóżkach na górnej, węglowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II. W czasie testu jako źródło wykorzystałem odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T3. Sygnał między odtwarzaczem i wzmacniaczem przesyłany był interkonektem RCA Crystal Cable Absolute Dream. Wzmacniacz zasilany były przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a sygnał do kolumn dostarczał kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci. Accuphase napędzał kolumny Harbeth M40.1. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ LARS DANIELLSON, LESZEK MOŻDŻER, Pasodoble, ACT Music ACT 9458-2, CD; recenzja → TUTAJ. WZMACNIACZ DO TESTU przywieźli obydwaj panowie stojący a marką More Audio - TOMASZ DĘBSKI i JAN SIWY. Zazwyczaj nie ma na to czasu, tym razem udało się jednak wykroić dodatkowe pół godziny, w czasie której usiedliśmy i posłuchaliśmy wzmacniacza CS100 wspólnie. Poniżej znajdą państwo krótki zapis tego doświadczenia, a po nim właściwy odsłuch. | TOMASZ DĘBSKI, JAN SIWY JAN SIWY • Muszę przyznać, że dla mnie to jest szok poznawczy. Nie wiem, co tutaj tak dobrze zagrało, ale brzmiało to, p prostu, fantastycznie. Każda próbka dźwięku była dla mnie nowym odkryciem. Zwróciłem uwagę przede wszystkim na ogromną szczegółowość. Usłyszałem znacznie więcej dźwięków z „tła”, o których nie miałem wcześniej pojęcia. Nic nie było przykrywane przez głośniejsze dźwięki, kompletnie nic. Nawet jeśli mieliśmy naprawdę mocny kontrabas, który wręcz czułem fizycznie, to było słychać wszystkie szczegóły i szczególiki w tle, ruchy ludzi itd. Perkusja we wszystkich nagraniach była fantastycznie rozróżnialna, każde uderzenie było inne w intensywności i barwie. Zszokowało mnie, tak ogólnie, że usłyszałem znacznie, znacznie więcej niż byłem do tego przyzwyczajony. Słuchaliśmy tego wzmacniacza w różnych systemach i z różnymi kolumnami. Były to systemy zamknięte, z bas-refleksem, naprawdę rożne, i nigdy nie słyszałem takiego poziomu szczegółowości. I to nawet z małymi, wysokiej klasy monitorami w obudowie zamkniętej, które z definicji, wydawałoby się, powinny być pod tym względem lepsze od wszystkich innych. Nawet one nie zbliżyły się do tego, co usłyszałem tutaj, z Harbethami. Nie było tam też takiej przestrzeni. Tutaj nie miałem wrażenia przytłoczenia ilością dźwięku. Wszystko brzmiało komfortowo, nawet kiedy graliśmy bardzo głośno. Harbethy są fantastycznymi kolumnami. Ważne też, że każde nagranie zagrało zupełnie inaczej. Nie słyszałem „charakteru własnego” systemu, a charakter nagrań. Każdy rodzaj muzyki grał swoim trybem, brzmieniem i charakterem. Dla przykładu, kiedy w nagraniach PATRICII BARBER z Companion pojawiły się oklaski, nagle pojawiła się też zupełnie inna przestrzeń. To było niesamowite przeżycie! TOMASZ DĘBSKI • Słuchałem tych nagrań z dużą ciekawością, ponieważ to jest rodzaj grania, który jest mi bliski. To połączenie tego, co słyszałem z małych, zamkniętych monitorów, o których wspomniał Janek, i z dużych kolumn z bas-refleksem. Harbethy mają BR, ale grają w nietypowy, dla tego typu konstrukcji, sposób. Grają bardzo szczegółowo, ale i „wytrawnie”. Niewiele systemów w swoim życiu w taki sposób określiłem, ale tutaj czuję właśnie tę „wytrawność”. |
Wchodząc w szczegóły muszę powiedzieć o dużej namacalności dźwięku. Oderwanie się go od kolumn było niesamowite i było czymś, na co od razu zwróciłem uwagę. Głębokość planów była po prostu doskonała. O detaliczności nie będę nudził, bo Jan już o tym mówił, ale dodam, że to było da mnie szokujące, jak doskonale wszystko słychać, na przykład butelki w nagraniu z koncertu Barber. Werbel na Miwaku był niesamowity, słychać go było, jakby to był padający deszcz. Oczywiście nie wiem, co za to odpowiada, ale – nieskromnie powiem – serem tego systemu jest w tym momencie wzmacniacz. Nigdy go jeszcze w taki sposób nie słyszałem i nie podejrzewałem, że potrafi zagrać w taki sposób. Ale też nigdy jeszcze w tak doborowym systemie nie grał. Ale jeśli założymy, że w systemie jest najsłabsze ogniwo, to CS100 obronił się tutaj i wręcz wpasował w ten charakter brzmienia. To było doskonałe i – powtórzę się, ale nie ma rady – wytrawne granie. A to jest dla mnie najważniejsze. Nie szukam w dźwięku efekciarstwa i nie chciałem nigdy, aby ten wzmacniacz tak grał. Chciałem, aby grał tak, jak to usłyszałem tutaj. I z takim dźwiękiem, krótko mówiąc, mógłbym żyć :) ● JEDNO JEST PEWNE: temu wzmacniaczowi nie brakuje „poweru”. Kolumny Harbeth M40.1, moja duma i miłość, nie są konstrukcjami specjalnie przyjaznymi dla wzmacniaczy. Z jednej strony ładnie grają z nimi nawet sześciowatowe urządzenia typu SET, ale z drugiej, jeśli chcemy usłyszeć, co potrafią od strony dynamiki, jeśli chcemy poczuć, w jaki sposób są w stanie wygenerować niskie tony, potrzebują mocy. I to sporej mocy. I właśnie dlatego, jeszcze słuchając muzyki z moimi gośćmi, czyli siedząc z boku, z uwagą przysłuchiwałem się temu z jaką łatwością CS100 steruje Harbethami. A to zdarza się nieczęsto, bez względu na cenę i moc znamionową wzmacniacza. Wydaje się, jakby urządzenie doskonale nad nimi panowało. Jak gdyby śledziło sygnał wejściowy i naprawdę, bez udawania, przekładało to na ruch membran. I nie miało znaczenia, czy to był kontrabas LARSA DANIELLSONA z płyty Pasodoble, czy też syntetyczny bas i fagot płyty NOVIKI Tricks Of Life, wrażenie było podobne. CS100 generuje dźwięk z tego zakresu w niski, gęsty i nasycony sposób. Tak więc i kontrabas GARY’ego PEACOCKA z nowowydanej płyty How Long Has This Been Going On pozwolił zalśnić perkusji PAULA MONTIANA i wypełnić przestrzeń dźwiękami fortepianu KEITHA JARRETTA. W parze z tym doskonałym panowaniem nad basem, basem – dodajmy wielobarwnym i pełnym – idzie dynamika. To coś, co również powinno zaskoczyć nawet bardzo wytrawnych, że nawiążę do słów pana Tomasza, wyjadaczy. Urządzenia tej wielkości po prostu nie powinny tak grać, chyba że to są wzmacniacze pracujące w klasie D. Ale te mają swoje problemy, polegające głównie na nie do końca rozbudowanej rozdzielczości małych sygnałów. W każdym razie, dynamika testowanego wzmacniacza jest ponadprzeciętna. To coś, co dostajemy najczęściej ze wzmacniaczami lampowymi – tak, tak – pracującymi w trybie single-ended. Mowa o czymś większym niż umiejętność nagłego pieprznięcia, kiedy to w tytułowym utworze z płyty CHUCKA MANGIONE Children of Sanchez nagle wchodzą dęciaki. To plastyka, którą otrzymamy zarówno z wysmakowanymi realizacjami, jak z płyty Miwaku, wydanej na szklanej płycie CD-R, czy z Carry You Home (feat. Ella Henderson), singlu z płyty ALEXA WARRENA. Carry You Home… to dość mocno skompresowany materiał, ale bardzo dobrze wyprodukowany. Od cichego, spokojnego wokalu z towarzystwem gitary przechodzimy w nim do mocnego, głośnego grania z dużą ilością „powietrza”, dalekimi planami i mocną stopą perkusji nadającą całości rytm. Nawet w tych gęstych momentach urządzenie się nie pogubiło, nie zgasło dynamicznie. Ale też nie pokazało dźwięku w rozjaśniony sposób. Bo to jest rzecz, która, wraz z dwoma poprzednimi, to jest basem i dynamiką, tworzą całość stawiającą CS100 w miejscu, o którym inni mogą tylko marzyć. Posłuchajmy Siłacza, utworu OCHMANA, czyli śpiewanego przez prawdziwego śpiewaka operowego, ale w popowym anturażu. Podkręćmy trochę siłę głosu. I zamknijmy oczy. Przed nami otworzy się głęboka i szeroka scena dźwiękowa ze wspaniale ustawionymi, gęstymi i trójwymiarowymi źródłami dźwięku. W dodatku niezwykle wyraźnymi. To będzie, tak naprawdę, pole dźwiękowe, czyli spójna, gładka kopuła, „przykrywająca” nas i w pewnym sensie „otulająca”. Bo to wzmacniacz grający dźwiękiem, w którym nie ma miejsca na rozjaśnienia. Chciałem napisać o „ciemnym” dźwięku, ale nie byłaby to prawda. Testowany wzmacniacz gra w nieco bardziej wyrazisty sposób niż system odniesienia, to jest przedwzmacniacz Ayon Audio i końcówka mocy Soulution (kosztujące, wraz z kablami, jakieś dwadzieścia razy więcej). Ale to wciąż ten sam idiom, ta sama grupa dźwięków. Niedoświadczone ucho mogłoby powiedzieć, że jest „ciemny” w doskonale zrównoważony sposób, ale wiem, że chodzi o coś zupełnie innego, o brak jakiegokolwiek rozjaśnienia. A to nie jest to samo. I nawet jeśli słuchamy muzyki klubowej, jak Kabelmann 1, czyli singla z nadchodzącej płyty PAULA KABELMANNA, a więc muzyki mocno skompresowanej, dowalonej na basie, z cykającymi „blachami” na górze, to w żaden sposób nie odbierzemy tego jako przesady. To smak i cecha tego utworu, doskonałego zresztą. CS100 nie jest więc ciemny, a jego dźwięk idzie „w głąb”, a nie „wszerz”, że tak powiem. To znaczy dostajemy nie jednolitą ścianę dźwięku, a zniuansowany, wielowymiarowy niezwykle kolorowy fresk. | Nasze płyty LIGHTING’ HOPKINS WITH SONNY TERRY Prestige Bluesville/Craft Recordings CR00799 JEDNĄ Z NAJWAŻNIEJSZYCH CHWIL podczas wspólnego odsłuchu płyt z twórcami CS100 była właśnie ta płyta. Konstruktor urządzenia, pan Tomasz Dębski, wydaje się być fanem bluesa, szczególnie w takim, „brudnym” wydaniu. Lighting’ Hopkins, nazywany „legendą teksańskiego bluesa” był amerykańskim muzykiem i gitarzystą grającym muzykę leżącą na przecięciu tych dwóch gatunków. W 2010 roku magazyn „Rolling Stone” umieścił go na 71. miejscu listy 100 największych gitarzystów wszech czasów. Last Night Blues jest albumem nagranym przez niego w 1960 roku wraz z Sonnym Terry, amerykańskim muzykiem bluesowym i folkowym z Piedmontu, znanym z dynamicznej gry na harmonijce. Bo to jest taka właśnie, wybuchowa, mocna, gęsta płyta. Nawet, jeśli słuchamy wolnego kawałka, na przykład ˻ 3 ˺ So Sorry To Leave You, to jest w tym dynamika, podskórne napięcie, które powoduje, że nie da się słuchać tego w podkładzie, trzeba w tej muzyce uczestniczyć. W emocjonalnym odbiorze pomaga również realizacja dźwięku, doskonale wyeksponowana w najnowszym wydaniu tego albumu, dostępnego zarówno na krążku CD, jak i płycie LP. Materiał na nią został nagrany w Van Gelder Studio, Englewood Cliffs, przez samego Rudy’ego Van Geldera. Ten mistrz muzyki jazzowej ma na koncie również sporo tego typu muzyki; więcej o RVG → TUTAJ https://highfidelity.pl/@main-4405&lang= . Przydzielił on muzyków do konkretnych kanałów – wokal i gitarę do lewego, a perkusję i harmonijkę do prawego. I jedynie kontrabas wydaje się grać ze środka sceny. Instrumenty są uchwycone z krótkim pogłosem, dość sucho, poza okazjonalnym „wypuszczeniem” długiego pogłosu na wokalu. Pogłos ten Van Gelder generował za pomocą płyty pogłosowej EMT 140 w wersji monofonicznej. Dopiero w 1961 roku powstała jej wersja stereo. Dlatego też pogłos odzywa się głęboko, ale na osi, przed nami. To niezwykle emocjonalne, bardzo czyste, selektywne i gęste nagranie. Podkreślone doskonałym remasterem, wykonanym przez MATTHEW LUTTHANSA z oryginalnych taśm „master” analogowym torze (AAA). Lutthans pracuje w Cohearent Studios, The Masteging Lab oraz Blue Heaven Studios, czyli w miejscach, gdzie powstają współcześnie najlepsze analogowe remastery. I to jest jeden z nich. Polecam gorąco! ● SŁUCHAJĄC CS100 dochodzę do wniosku, że to jest dźwięk z którym mógłbym żyć. Nie żartuję. Podobnie, jak mógłbym żyć ze wzmacniaczem Leben CS-600X, urządzeniem o bardziej kremowym i „złocistym” dźwięku. Nie jest aż tak „miodny” na wyższej średnicy, ale coś za coś. More Audio daje za to lepszy wgląd w nagrania, wyraźniej różnicując barwy i dynamikę i o wiele lepiej kontrolując bas. Ale nie przez jego skrócenie, a realną kontrolę. Z drugiej strony kontrolę „towarzyszącą” muzyce, nie „sterującą” nią. Różnica między tymi dwoma podejściami jest zasadnicza, chociaż podstawowe założenie w obydwu przypadkach jest to samo. Wyniki, które z nimi dostajemy są jednak różne. Testowany wzmacniacz daje pełnię, daje blask, daje gęstość. I to z dowolnym nagraniem, delikatnie nawet dociskając najniższy bas. Jak ten z Mantry, utworu pochodzącego z płyty Bella Nostalgia MATISSE. Wzmacniacz Soulution radzi sobie z tym jeszcze lepiej, ponieważ nie „odpuszcza” basu do samego dołu, do granicy możliwości kolumn. Ale jest też tak, że jeszcze żaden ze wzmacniaczy, które miałem u siebie w domu nie potrafił tego robić równie doskonale, jak ten szwajcarski piec. A CS100 jest przecież niewielkim, stosunkowo – jak na high-end, a o nim mówimy – urządzeniem. ▌ Podsumowanie DLATEGO TEŻ, JEŚLI SPOJRZYMY NA TO bardziej subiektywnie, to jest pod kątem realnego rynku i realnych połączeń, a nie wysublimowanej abstrakcji (tak naprawdę, to właśnie to jest spojrzenie obiektywne, choć mogłoby się wydawać, że jest inaczej) okaże się, że wzmacniacz More Audio jest doskonały. Bez „ale”, bez „poza tym, że”, po prostu gra doskonale. Urządzenie ma wyrównane pasmo, jest otwarte, ale jednocześnie „ciemne” – nie w obiegowym tego słowa znaczeniu, a jako obraz braku jaskrawości, jako wskazanie na to, że wspaniale potrafi wyrazić również ciszę, nie tylko jazgot. To dlatego z taką niesamowitą przyjemnością wysłuchałem i LUDOVICO EINAUDI z jego najnowszego singla Rose Bay, jak i HAYATO SUMINO przepięknego krążka Human Universe. To dlatego również wspaniale zabrzmiała gitara MARKA KNOPFLERA z EP-ki The Travelrman’s Song EP. Z drugiej strony CS100 nie boi się mocnego rocka, muzyki elektronicznej, klubowej, czy – to prawdziwe wyzwanie – bluesa, o jazzie nie wspomniawszy. Jest bardzo wszechstronny i otwarty na muzykę. Jego barwa przypomina tę, którą znam ze swojego systemu, jest też w tej samej grupie urządzeń, co wzmacniacze Lebena, Aura AV-40 Rebirth i inne udane urządzenia, na przykład wzmacniacze Vitus Audio. Nie pozostawia słuchacza obojętnym, wciągając go w muzyczny świat. Ale nie na siłę, a zapraszając go do niego w łagodny, ujmujący sposób. Od nas mocny, niezwykle nasycony czerwienią ˻ RED FINGERPRINT ˺. ▌ BUDOWA JAK MÓWILIŚMY, wzmacniacz CS100 ma zwartą bryłę. Jego front wykonano z płata aluminium w srebrnym kolorze, do której wklejono pasek ze szkła. Ten jest od tylnej strony lakierowany na czarno i na biało. Obudowa jest w całości z aluminium i jest kupowana w formie gotowych modułów w jednej z włoskich firm, z której korzysta wielu polskich producentów. Karbowane radiatory – daje to większą powierzchnię chłodzenia – są nieco ostre, ale da się z tym żyć. PRZÓD I TYŁ • Na froncie nie ma żadnych manipulatorów, są za to wskaźniki: wybranego wejścia – choć bez opisu, o które chodzi – siły głosu – ale bez wyskalowania – a także standby; wszystkie diody mają kolor czerwony, a więc obok zielonego i pomarańczowego jedyny (jedyntrzeć?) właściwy. Przełączniki są na górnej ściance, w zagłębieniach aluminiowej płyty. Zastosowane przez producenta gniazda RCA są wysokiej jakości, bo pochodzą ze szwajcarskiej firmy Neutrik, z jej serii profesjonalnej, czyli w charakterystycznych, kwadratowych obudowach. Złocone zaciski głośników to z kolei produkt amerykańskiej firmy CMC, czyli Charming Music Conductor. Jej produkty powstają gdzieś na Dalekim Wschodzie, ale są naprawdę bardzo fajne. Ich body wykonane jest ze złoconej miedzi o, jak zapewnia producent, „wysokiej czystości”. ŚRODEK • Rzut oka do wnętrza pozwala docenić przejrzystą i bardzo „czystą” budowę urządzenia. I jeszcze, że jego większość zajmuje rozbudowany zasilacz. Układ elektroniczny podzielono między trzy płytki drukowane: przedwzmacniacza oraz dwóch kanałów wzmacniacza mocy. Na stronie producenta znajdziemy schemat blokowy, który pozwala zorientować się w budowie urządzenia. Czytamy o niej: CS100 zbudowany jest w oparciu o cztery dwustopniowe układy, z których każdy objęty jest lokalnym sprzężeniem zwrotnym. Wszystkie zrealizowane są w topologii Single-Ended. Taka architektura, w której wszystkie stopnie wykorzystują tę samą topologię, ma istotne zalety. Przede wszystkim zapewnia spójność brzmienia na całej ścieżce sygnału, od wejścia do wyjścia. Dodatkowo, zniekształcenia w poszczególnych stopniach wzmacniacza mają podobny charakter (między innymi generują podobną strukturę harmonicznych), co sprawia, że są one mniej uciążliwe dla słuchacza niż suma zniekształceń o różnym charakterze. Płytka wejściowa zamontowana jest bezpośrednio do gniazd wejściowych, pionowo przy tylnej ściance. To tutaj mamy przełącznik wejść oraz tłumik wejściowy. W tym drugim zastosowano ładnie wyglądające oporniki SMD; selektor wejść to układ scalony. Płytki z końcówkami mocy są przykręcone do radiatorów, za pośrednictwem płyt z aluminium. Wydaje się, że w każdym kanale pracuje po pięć tranzystorów wyjściowych sterowanych dwoma kolejnymi, wszystkie w układzie równoległym. Obok ładnie uśmiechają się do nas precyzyjne oporniki Dale. Obok mamy równie przyjemne kondensatory polipropylenowe Wima oraz elektrolityczne Elna Silmic II, czyi z jedwabnymi okładzinami. Całość jest zasilana ze sporej wielkości transformatora toroidalnego firmy Toroidy.pl. Został on zamknięty w ekranie wraz z mniejszym transformatorem dla układu standby. Tak naprawdę obydwa kanały mają osobne zasilacze. A tłumieniem tętnienia sieci zajmują się cztery potężne, naprawdę bardzo duże, kondensatory firmy Epcos, zajmujące większą część wnętrza. Zostały one zamontowane nie do dna obudowy, a do dodatkowej płyty. To bardzo ładny układ i dopracowany, dojrzały produkt. A o to w audio niełatwo. Dodajmy, że urządzenie przychodzi w niewielkiej, solidnej skrzynce typu „case”, stosowanych do przewozu urządzeń profesjonalnych. Aw komplecie dostajemy też solidny, ekranowany kabel zasilający AC. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Znamionowa moc wyjściowa: 100 W RMS/8 Ω Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2024 |
|
˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
|
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity